Londyn oczekuje od budżetu dwóch rzeczy: więcej pieniędzy oraz zasady „nie szkodzić” wprowadzanymi reformami. Stolica obawia się, że nowe podatki majątkowe i zmiany w finansowaniu samorządów najmocniej uderzą właśnie w nią, mimo że to Londyn generuje jedną czwartą PKB kraju i wpłaca do budżetu o 50 mld funtów więcej, niż z niego otrzymuje.
Jednocześnie miasto zmaga się z narastającymi problemami społecznymi: co 50. mieszkaniec jest bezdomny, a dzielnice wydają 5,5 mln funtów dziennie na zakwaterowanie tymczasowe. Eksperci ostrzegają, że brak inwestycji zaszkodzi nie tylko stolicy, ale całej gospodarce.
Londyn zabiega o finansowanie kluczowych projektów transportowych, m.in. przedłużenia DLR do Thamesmead, które ma umożliwić budowę tysięcy mieszkań. Miasto chciałoby także postępów w projektach Bakerloo Line i West London Orbital oraz przejęcia części Great Northern Rail.
W tle pojawiają się pomysły wprowadzenia podatku turystycznego (100–500 mln funtów rocznie) oraz przywrócenia możliwości odzyskania VAT przez turystów spoza kraju, aby zwiększyć konkurencyjność Londynu.
Londyńskie samorządy ostrzegają przed gigantycznymi deficytami – 1 mld funtów w tym roku i 4,7 mld w kolejnych latach – i apelują o większą autonomię oraz stabilne finansowanie.
Teraz wszystko zależy od decyzji rządu, które mają zostać ogłoszone 26 listopada.