Na jednej z najbardziej ruchliwych londyńskich ulic lokalni mieszkańcy ostro skrytykowali wprowadzenie nowego ograniczenia prędkości do 10 mil na godzinę. Wielu z nich nazywa decyzję „żartem” i twierdzi, że plan jest „niewykonalny”.
 
Decyzję podjęła rada dzielnicy Islington, rządzona przez Partię Pracy. Ograniczenie obowiązuje na St John Street, w pobliżu Targu Smithfield. Samorząd tłumaczy, że jest to rozwiązanie tymczasowe – ograniczenie ma obowiązywać przez około sześć miesięcy w czasie prowadzonych prac drogowych.
 
Zmiany są częścią szerszego projektu przebudowy ulicy, który ma stworzyć nową przestrzeń przyjazną pieszym i rowerzystom. Mimo tego plan budzi kontrowersje wśród mieszkańców.
 
68-letni Phil Cudlipp komentuje:
„Teraz wszędzie chodzę pieszo — w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie ma gdzie zostawić roweru. Przy tylu ograniczeniach to się po prostu nie sprawdza. Jeśli wcześniej można było jechać 30 mil na godzinę, to dlaczego teraz nie? To się nie trzyma kupy. Przy 10 mph ruch tylko zwolni, samochody zaczną się korkować, a na światłach będzie jeszcze więcej aut stojących z włączonym silnikiem”.
 
Inny mieszkaniec, 56-letni Jay, dodaje:
„To absurd. W Londynie limity prędkości to już przesada. 20 mph to mało, teraz jeszcze blokują ulice i nie da się nigdzie dojechać. Dla kierowców to po prostu żart”.
 
Rada dzielnicy zapowiedziała wcześniej, że podczas prac mogą pojawić się ograniczenia w ruchu, ale zapewniła mieszkańców, że dostęp do wszystkich posesji zostanie utrzymany, a objazdy będą odpowiednio oznakowane.