Czy Brexit za kilka lat okaże się prawdziwą katastrofą dla imigrantów z krajów UE mieszkających na Wyspach? Taki scenariusz przewiduje część posłów sugerując, że system rejestracji imigrantów sprawi, że wiele osób może stracić pracę i dostęp do mieszkań.
„Imigranci z krajów UE są narażeni na druzgocące konsekwencje związane z Brexitem. Rząd i ministrowie zdają się ignorować fakty dotyczące niebezpieczeństw, jakie spadły na pokolenie Windrush, gdzie nikt nie pomyślał jak dostarczyć tym ludziom namacalne, papierowe dokumenty” – alarmuje grupa posłów zasiadająca w komisji ds. Brexitu.
Ich zdaniem podobne ryzyko dotyczy ponad 3,5 miliona imigrantów z krajów UE, którzy teoretycznie po Brexicie mają się zarejestrować w nowym systemie. Pytanie tylko, ilu z nich będzie potrafiło to zrobić, a ile tysięcy ludzi znajdzie się na marginesie społecznym. System, jak wszystko dziś, opiera się na nowoczesnych, elektronicznych rozwiązaniach. Nikt więc nie da gwarancji, że każdy imigrant będzie miał uregulowany status, który da mu prawo do wynajęcia mieszkania czy podjęcia pracy.
Dokumenty dla imigrantów?
Tylko od dobrej woli landlorda czy właściciela firmy będzie zależało to, że osoba „bez cyfrowych papierów” będzie wzięta pod uwagę. Posłowie sugerują, aby rząd zdecydował się na bardziej tradycyjne rozwiązania, na przykład wydawanie imigrantom tradycyjnych, papierowych dokumentów potwierdzających ich status po Brexicie.
- Doświadczenia, które wynikły z afery związane z pokoleniem Windrush powinny dać ministrom do myślenia. Każdy system zawiera luki i błędy, ale opieranie rejestracji imigrantów z UE na cyfrowych rozwiązaniach jest poważnym błędem. Chyba nikt nie chce, aby setki tysięcy ludzi znalazło się poza systemem z niewiadomym statusem prawnym? Taki system to idealne rozwiązania dla wszelkich oszustów i naciągaczy. Istnieje też spore ryzyko wykorzystywania osób spoza systemu przez nieuczciwych pracodawców i właścicieli nieruchomości – mówią członkowie komisji.
Posłowie nie zapominają także o swoich rodakach. Apelują do rządów 27 krajów unijnych o rozstrzygnięcie sposobu poradzenia sobie z ponad milionem brytyjskich imigrantów, którzy „znaleźli się w cieniu”.
Członkowie komisji poparli też apel Parlamentu Europejskiego, który dotyczył zniesienia opłat za rejestrację w systemie po Brexicie. Przypomnijmy, że Home Office proponuje 65 funtów za osobę dorosłą i 32,5 funta za dziecko poniżej 16 lat. Pomysłodawcy opłat podkreślają, że to przecież „,mniej niż koszt wyrobienia paszportu”.
Posłowie chcą także od rządu wyjaśnienia, co się stanie z imigrantami z UE, którzy z jakichkolwiek powodów nie wezmą udziału w rejestracji i nie uzyskają potwierdzenia swojego statusu do czerwca 2021 roku, czyli pół roku po zakończeniu tzw. okresu przejściowego.
- Wygląda na to, że ministrowie są przekonani, że ich system wszystkich ładnie posortuje i uporządkuje. Doświadczenia z przeszłości pokazują jednak, że przy tak dużych operacjach zawsze pojawiają się luki i błędy. Mówimy o 3,5 mln ludzi, którzy tu mieszkają, pracują, płacą podatki, większość zapuściła korzenie. To ważne, aby mieli dostęp do systemu, który ich nie zawiedzie i sprawi, że uda im się zachować wszystkie obecne prawa – mówi Hilary Benn, szefowa komisji.
