Najgorszy spadek gospodarczy od czasów wojny – tak Bank of England ostrzega przed skutkami Brexitu. Podobnie dramatyczne prognozy wieszczy ostatnia analiza rządowa. I to bez względu na wersję wyjścia z UE.
Ostatnie dni przyniosły takie właśnie miażdżące raporty nt. przewidywanych skutków wyjścia UK z Unii Europejskiej. I to autorstwa tych, którzy są niby po tej samej stronie co pani premier. Jedno więc jest pewne – będzie źle. Do szefowej rządu to jednak nie dociera.
W najgorszym wypadku, całkiem prawdopodobnym, sytuacja będzie wyglądała tak: lecą ceny domów, rośnie bezrobocie oraz oprocentowanie kredytów. W dół idzie też funt brytyjski i płace. To ostatnie prawie pewne w każdym scenariuszu Brexitu.
Cała gospodarka zwinie się o ok. 8 procent. Dla przypomnienia – podczas kryzysu 10 lat temu było to 6.25 proc. Tym razem również funt będzie wart mniej niż dolar amerykański.
Tak twierdzi Bank of England. I to bynajmniej nie, aby wywrzeć na kimś presję, ale aby przestrzec sektor bankowy, aby ten odpowiednio przygotował się na to, co nadchodzi.
Bank zresztą nie straszy, a przewidział kilka opcji rozwoju sytuacji. Zależą one od tego jak ułożą się relacje z państwami Unii. I tak np. jeżeli Wielka Brytania utrzyma ścisłe więzi i pozostanie w unii celnej i wspólnym rynku, to jej gospodarka też straci, ale powinna odbudować stan sprzed referendum do 2024 roku. To najlepszy scenariusz...
W najgorszym, na wymianę handlową z Kontynentem nałożone zostaną cła i różne regulacje, w rezultacie dojdzie do zatorów na granicach. UK wypadnie z dziesiątków różnych, preferencyjnych układów handlowych Europy z innymi krajami, z różnych kontynentów.
Bank of England spodziewa się wszakże łagodniejszej wersji Brexitu, zamiast dramatycznego wyjścia z UE bez umowy. Nawet i w tym przypadku jednak wzrośnie oprocentowanie kredytów, a to po to, aby pokryć zwiększoną inflację.
Niektórzy przewidują, że na to nałoży się kryzys światowy. BoE uważa wszakże, że tutejszy sektor bankowy jest na tyle mocny, że przetrwa obydwie sytuacje – najgorszą wersję Brexitu i ów kryzys. Tylko co z tego tym, którzy stracą pracę lub w dół pójdą ich oszczędności i inwestycje?
Tym bardziej, że może w jeszcze bardziej czarnych barwach sytuację widzi sam rząd brytyjski. Tak, ten na którego czele stoi Theresa May. Otóż jego własne analizy długoterminowe przewidują, że jakakolwiek byłaby umowa brexitowa, wliczając w to obecną autorstwa pani premier, przez następne 15 lat będzie gorzej.
Bez względu na te prognozy oraz badania opinii publicznej, której większość przedkłada pozostanie w Unii nad Brexit według May – ta z uporem twierdzi, że Zjednoczone Królestwo czeka świetlana przyszłość. Podczas wizyty w szkockim Renfrewshire, przekonywała robotników fabrycznych wręcz, że jej plan „jest dobry dla Szkocji”, będzie chronić miejsca pracy i stworzy nowe możliwości dla biznesu.
Dzień wcześniej szkocka First Minister Nicola Sturgeon ujawniła analizę, z której wynika, że owa umowa brexitowa będzie kosztować Szkocję 9 miliardów corocznie do 2030 roku, w stosunku do tego, gdyby kraj pozostał w UE.